piątek, 20 kwietnia 2012

Lazurowe wybrzeże. 15 minut od centrum

Bliżej Bałtyku można sobie skoczyć nad morze. Jak ktoś mieszka na Mazurach, to nad jezioro. Kraków jeździ do swojego zatopionego kamieniołomu ;-)
Do wczoraj nie wiedziałam, że zalana wodą dziura może być tak ładna. Nie widziałam, że w środku miasta zbiornik wodny może przybierać tak piękne kolory ;) Z drugiej strony oczywiście powszechnie wiadomo jak jest tam niebezpiecznie i właściwie nie powinno się tam wcale wchodzić (siatka jest. Dziury w siatce też). Fakt, po ciemku i w stanie wskazującym łatwo tam się poślizgnąć (po raz ostatni w życiu) ale przy odpowiedniej widoczności i zachowaniu stosownego odstępu od urwiska - no powiedzmy, że z grubsza nic nam nie grozi.


Laguna jak się patrzy ;-)



Apogeum mojej słabości dla kwitnących drzew :)


Zazdroszczę tej magnolii pod oknami...

No i Wawel :-)

2 komentarze:

  1. Takiego 'lazurowego' Krakowa jeszcze nie znałam! Co tam smok wawelski, skoro można poszukać rafy koralowej :P

    OdpowiedzUsuń
  2. faktycznie :), piękny koloryt zdjęć :)

    OdpowiedzUsuń