Za standardami europejskimi idąc, naśladując europejskie trendy i mody, Kraków jakiś czas temu doczekał się jarmarku. I o ile jeszcze parę lat temu może faktycznie był świąteczny, tak teraz dosłownie jest jarmarcznie, ale świątecznie - jakoś mniej. Dwa stoiska z bombkami na siedem z koralami - mniej więcej w takiej proporcji. Najlepszą rzeczą są ciepłe orzechy w karmelu - zawsze warte spaceru na rynek ;)
Kosze rozmaitości...
Żelki - zdecydowanie jeden z najlepszych aspektów całego tego jarmarcznego przedsięwzięcia - ale to raczej mało adwentowa atrakcja...
kosze rozmaitości.. zachwycające.
OdpowiedzUsuńNie udało mi się w tym roku wybrać na jarmark przed świętami:( Ostatnio kupiłam tam małego mikołajka do przyczepienia na zasłony;D
OdpowiedzUsuńE' delizioso il tuo blog :) ciao
OdpowiedzUsuńPrzeurocze zdjęcia, a do tego krakowskie. Będę odwiedzać, bo to i miłość do miasta w którym mieszkam i ciekawe, inspirujące fotki. A i ja uwielbiam żelki. :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są świetne! :)
OdpowiedzUsuńByłam na takim jarmarku w Wiedniu i wyglądało to wszystko bardzo zjawiskowo ;>
cudowne zdjęcia, moje ukochane klimaty
OdpowiedzUsuńNo dobra...napisze..te bombki to ceramika z Boleslawca..pracowalam tam kiedys..moze jedna z tych bombek to moje dzielo??ale swiat jest maly:))Moja ukochana praca...niestety zycie plata figle i musialam sie wyprowadzic a tym samym zrezygnowac z tej pracy ,ktora poprostu uwielbialam:)
OdpowiedzUsuń