środa, 15 sierpnia 2012

Kraków przemysłowy.

Kraków, o czym przekonałam się dopiero gdy tu zamieszkałam, zaczyna się tam, gdzie w przewodnikach pojawiają się błędy w nazwach ulic, o ile w ogóle są tam uwzględniane. Jasne, że ma jedyny w swoim rodzaju Rynek, masę pięknych uliczek z zaułkami, w śródmieściu niezliczoną ilość knajp i ogródków, a jak grzyby po deszczu wyrastają nowe kluby. Ale wystarczy odjechać trzy przystanki od zatłoczonego centrum i oto jesteśmy w oazie spokoju, której to niezmąconą harmonię co jakiś czas zakłócają masywne remonty torów tramwajowych, które to wymagają doszczętnego rozrycia jednej z najczęściej uczęszczanych w tych rejonach ulic.
Kazimierz i Podgórze, z miejsc których się bałam awansowały do ścisłej czołówki mojego subiektywnego top 3 na długie spacery. Pewnie nigdy bym się tam nie zapuściła, gdyby nie najlepszy przewodnik jakiego mam - ukłony w stronę J., poznanej zresztą w Internecie :-)
Ostatnio targetem stały się fabryczne rejony Podgórza. Naprzeciwko opuszczonych budynków fabryki Wawel, na bloku mieszkalnym, pojawił się fantastyczny mural. Można na tych regałach znaleźć dosłownie wszystko - od Elementarza, poprzez Don Kichota aż po królewskie Lśnienie. Wydaje mi się, że takiej wielkości regał będzie idealny by pomieścić kiedyś mą domową biblioteczkę!
Zachodzące słońce, resztki odjeżdżającego pociągu i codzienność...
W tych okolicach krajobraz zdominowały stare fabryki - w najlepszym przypadku poprzerabiane na średniej urody budynki biurowe. W najgorszym - powoli popadają w ruinę. Nie można się tutaj nie zgodzić z tym, co stwierdziła J. - za granicą takie budynki przerabia się na lofty. W Polsce wyburza się je, i na ich miejscu stawia odbite od kalki blokowiska...
Rzędowości okienności klimatyzacyjne
W końcu dotarłam do MOCAKu, niestety - tuż po zamknięciu. Jak się kolejnego dnia okazało, może to i lepiej bo wystawa "Sport w sztuce" ponoć jednak jest mocno nowoczesna. Może nawet za mocno. Ale budynek to mają całkiem milutki.
Dalej było Muzeum Schindlera, jeszcze dalej - wege bar, którego nazwy nie pamiętam. Ale miejsce samo w sobie było szalenie urocze, zewnętrzna elewacja - rozbrajająca :) Jeszcze bardziej po lewej, po drugiej stronie drzwi namalowany był schematyczny Układ Słoneczny. DOPISEK: J. jest geniuszem. Bar nazywał się Papu-Amu :D
Tajemnicze drzwiczki!
Taki tam przejazd kolejowy
...i trakcja
Matka Natura pranie susząca
Mrr. Times Square.
Wykopki na Limanowskiego
Nadgryziona huśtawka. Swoją drogą - plac zabaw, na którym byłyśmy, jest umieszczony idealnie pod jednym z zachowanych fragmentów muru getta.
TV-Sat
Zwieńczeniem wycieczki była wspinaczka na Kopiec Kraka i podziwianie zachodu słońca. Zawsze warto :)
A, no właściwie to byłyśmy we trzy
Post-apokalipsa. Chyba moje ulubione.

W Krakowie pojawiły się też zające. Są zające zachaszczowane
I zające wściekłe antypolicyjne
I te całkiem sympatyczne :-)


A na koniec - pierwsze podejście do tego typu zdjęcia. Nie sprzyjał mi ruch, ewidentnie nasilony w stronę wylotu z miasta ;-) I brak statywu. Rąsie jednak drżą.

2 komentarze:

  1. Kompletnie nie znam Podgórza. Chyba czas nadrobić tę zaległość ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, koniecznie :) Za każdym razem gdy się tam pójdzie, można odkryć coś nowego. Piękna dzielnica, a często pomijana :)

      Usuń