Najpierw trzeba się tam jednak dostać. Jeśli nie poruszacie się własnym bolidem, dwa razy w ciągu dnia (bodajże o 8 i 10) odjeżdża z Kudowy autobus i podwozi turystów na parking pod rezerwatem. Całkiem wygodnie :-) Samochodem - dojedziecie tzw. Drogą Stu Zakrętów. Moim zdaniem ktoś nie doliczył ładnych kilkunastu do tej setki, ale droga całkiem malowniczo wiedzie przez lasy ;)
Rzut oka na panoramę. Tam wysoko po prawej zmierzamy, to ostatni taras widokowy na trasie. Przed wejściem na trasę można wyposażyć się w rasowe atrybuty turysty. Znaczy się ciupażka, maskotki, bandana, góralsko chusta i pajda swojskiego chleba ze smalcem do łapy. Na kramach można tam nabyć dosłownie wszystko, a jakby komuś mało było atrakcji Matki Natury to może pohasać nawet z dinozaurami w jakimś małym DinoLandzie czy innym parku atrakcji. P.S Kijki do Nordic Walking nie są najlepszym pomysłem, serio. Potem można komuś tymi kijami oczy wydziabać, jak się będziecie przeciskać przez różne szczeliny.
Wejście na Szczeliniec dzieli się na dwa etapy, gdzie przystankiem pośrodku jest Schronisko i dalsza część trasy jest płatna. Ogólnie wejście jest dość przyjazne dla turystów, sporo schodów (kolejnego dnia polecam wstawać ostrożnie, bo ja chcąc zerwać się jak rącza gazela poczułam tylko jak ból łydek ścina mnie z nóg) ale nachylenie jest względnie łagodne i idzie się raczej dość przyjemnie. Do tego przystanku pośrodku to można spokojnie sobie dojść podziwiając po drodze las ;)
Turystyczne panoramki forever
Zasiliwszy się czekoladą, waflami ryżowymi, kawą, herbatą, kakao, herbatką w prądem, czymkolwiek tam macie, można wyruszać dalej. Jak wspomniałam, za Schroniskiem znajduje się płatna część trasy, ale kokosy to to nie są - 6 zł za bilet normalny, 3 za ulgowy. Swoją drogą, noście legitymacje, bo ja wyglądam na wczesne gimnazjum a bez legitymacji nie chcieli mi sprzedać ulgowego.
Tutaj są te wszystkie skalne formacje tak ładnie przedstawiane na pocztówkach :-) Małpoludy, żółwie, kwoki...robienie zdjęć jednak nie odzwierciedla ich widoku na żywo, zresztą tam dopiero można się przekonać jakie figle płata człowiekowi mózg dopisując do przypadkowo wyrzeźbionych w skale linii konkretne kształty. To widok z tarasu widokowego przy skale zwanej Fotelem Liczyrzepy zresztą ;)
Mrrr ]:->
Małpolud zarośnięty
Piekiełko w całej jego okazałości...
Chwała, że dobrzy ludzie podpierają :D
Na widok TAKIEJ powierzchni lasu mnie zatkało. Stałam tam ładnych kilka minut kontemplując ten widok. Coś niesamowitego.
Rezerwat Błędne Skały znajduje się kilka kilometrów przed Szczelińcem. Są dwie opcje dotarcia do niego - zostawiamy samochód na dole i idziemy na górę na piechotę, co zajmuje nam trochę czasu. Można też wjechać samochodem na górny parking przy samym wejściu do rezerwatu. Ze względu na szerokość drogi ruch odbywa się wahadłowo - o każdej pełnej godzinie rozpoczyna się wjazd, a pół godziny przed pełną godziną zjazd. Parking jest płatny, bodajże 10zł od samochodu osobowego.
Błędne Skały zrobiły na mnie o wiele większe wrażenie niż Szczeliniec - no i ile tam zabawy z tym przeciskaniem się przez różne zakamarki z tymi wszystkimi bambetlami ;)
Oczywiście jak Błędne Skały, to od razu Grzyby Skalne, no jakże!
W Błędnych Skałach więcej jest ciasnych, klaustrofobicznych momentami przejść. Ale wrażenia ciekawsze ;)
Z plecaczkami bywa kiepsko
Przechodzi się tu i pomiędzy skałami i pod nimi...jest pięknie. I promienie słońca przebijające się przez szczeliny między skałami, odbijające się w wodzie...
To mi przypominało akuratnie książki poukładane na regale ;)
Sądząc po wyślizganiu tych głazów, turyści chętnie na nich polegują ;) Można i tak. Naturalnie można tu kupić na straganie mydło i powidło, magnesy, kartki, biżuterię i lemurowe maskotki..
Wraca się wzdłuż czeskiej granicy, tuż za granicą lasu (i przepaścią) rozpościerają się pięknie widoczki na Czeskie już wsie rozsiane w dolinach. Ten odcinek drogi jest chyba najbardziej męczący, zwłaszcza jak ktoś ma tendencje do potykania się nawet na prostej drodze. Trzeba być w stanie ciągłego skupienia i być gotowym do ratowania się z ewentualnych poślizgnięć/omsknięć itd.
Podsumowując - z tych dwóch tras to zdecydowanie Błędne Skały. Szczeliniec ponadto jest szlakiem piekielnie obleganym, wszędzie są tłumy ludzi, ludzie idą przed Tobą, za Tobą, nawet gdy przystajesz żeby przepuścić kilka osób i zrobić zdjęcie to w pewnym momencie chowasz aparat i włączasz się w turystyczny nurt by pójść dalej, bo czekanie nie ma najmniejszego sensu. Bywają miejsca że jak człowiek przystanie żeby zawiązać sznurowadło to blokuje ruch i robi się za nim kolejka jak za komuny, a uwierzcie, są ludzie którzy nawet na wakacjach zaraz psykają z niezadowoleniem, bo przecież tak im się spieszy!! Nie będę też ukrywać, że Błędne Skały robią większe wrażenie, przynajmniej na takim niewytrawnym turyście jak ja ;)
Polecam i jedne i drugie - choćby dla samego przejścia i porównania.
A na deser...patologiczny przypadek głupoty, czyli skąd się biorą upadli turyści.
Tereny moich dziecięcych i nastoletnich podróży, do tej pory pamiętam rodzinkę, której pan domu zaklinował się między skałami, "Błędnymi" oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńPodczas naszej wycieczki obyło się bez tego typu incydentów! :o Sądziłam, że takie opowieści to coś na rodzaj urban legends...
UsuńBylam, jako dziecko, w muzeum papiernictwa w Dusznikach, wiele pamietam do dzis. Pamietam, ze bylismy wlasnie z przewodnikiem i bardzo ciekawie opowiadal, jak to w dawnych czasch odbywalo sie czerpanie papieru...
OdpowiedzUsuńCo ja widzę, Sudety w tym roku stały się podbojem! Ja w tym roku byłam w Sowich Górach
OdpowiedzUsuń