sobota, 25 sierpnia 2012

Kurortów okolice, cz. I

Trza to rozbić na dwa posty. Tyle zdjęć.
Moje nieprzyzwyczajone do długiego hasania po górach łydki stanowczo odmówiły drugiego dnia współpracy. Wyjścia nie było - albo zostajemy w pokoju, albo jedziemy powoooli i spokojnie na tour po okolicy. Jeśli dodam, że nie należymy do osób które wolą rozrywki, nazwijmy je, pokojowe, wiadomo chyba gdzie się wybraliśmy.
Pierwszym celem miały być Duszniki, gdzie o godzinie dziesiątej rano niewiele jest, jak się okazuje, do roboty. Tak czy inaczej chcieliśmy zajrzeć do Muzeum Papiernictwa, a że podwoje otwierają tam nawet o dziewiątej, od tego punktu zaczęliśmy zwiedzanie.
Polecam jednak zwiedzanie z przewodnikiem. Idąc samemu można się (chyba) trochę rozczarować. Eksponatów nie jest jakoś zastraszająco wiele, niektóre za to wartościowe. Ciekawą propozycją są warsztaty czerpania papieru, na które nawet się załapałam (hmm, chociaż w sumie przyjemność ta kosztowała złotych jedenaście ;) i nagle poczułam się taaak staro, kiedy pozostałymi uczestnikami byli ośmioletni chłopiec i rezolutna czterolatka...Ale, tak czy inaczej, dostałam trzy własnoręcznie uczerpane arkusze, więc pamiątka jakaś jest. ;)
Muzeum mieści się w drewnianym młynie papierniczym z 1605(!) roku. Z zewnątrz wygląda to właśnie tak:
Warto dodać, że trzy lata temu muzeum - a zwłaszcza piwnica, gdzie znadują się maszyny - zostało zniszczone przez powódź. Uprzątnięcie szkód zajęło dwa lata...
Schodki mają fantastyczne.
Nie mam na temat muzeum jakiejś jednoznacznej opinii. Nie porwało mnie, za to wiem, że dzieciom na pewno przypadłyby do gustu warsztaty czerpania papieru (tyle bezkarnego ciapania w wodzie!). Duszniki same w sobie uplasowały się na końcu naszego subiektywnego Top3 okolicznych miejscowości uzdrowiskowych. Zaparkowaliśmy na parkingu, gdzie miły pan zainkasował od nas sześć złotych i zapewnił, że do parku to już rzut beretem! Szkoda, że nie dodał że mokrym i musi to być rzut na miarę olimpijskiego złota...Sam park, skoro już do niego dotarliśmy, ma kilka miłych dla oka atrakcji - w stylu wystrzyżony z żywopłotu napis ;) Oprócz tego ze dwie fontanny, które czasy świetności mają dawno za sobą, kilka źródeł wód cudownych, wiele kuracjuszek w bikini polegujących na ławkach i całkiem ładną Pijalnię. A to rzut na, jak mi się wydawało, centrum parku i zakładów przyrodoleczniczych.
Mają też jedną, całkiem ładną fontannę - tu oczywista odbywają się spektakle z cyklu gier światła i dźwięku. A. Można pod nią zrobić nawet i pięćdziesiąt zdjęć, i tak zawsze komuś będzie albo z czubka głowy radośnie tryskała woda albo będzie znajdował się pod ochronnym parasolem kropel.
Duszniki opuściliśmy posiliwszy się potężną dawką cukru i ziarna kakaowego w postaci Magnum i ruszyliśmy w stronę Wambierzyc. Łatwo stwierdzić, co tu liczy się najbardziej - Bazylika Mniejsza. Reszta miasta...
Bazylika za to powala na kolana. Jest po prostu monumentalna. 
Teraz mogę dodać, że w ramach pokuty chyba, wydrapałam się na tych moich zakwaszonych łydkach po schodach na samą górę. A stamtąd ujrzałam naprzeciwko piękne schody prowadzące GDZIEŚ. W tym momencie stwierdziłam, że łydki wcale nie bolą mnie tak bardzo.
Niestety, jak pięknie Bazylika wygląda z zewnątrz, tak środek pozostawia wiele do życzenia. Piękna jest oczywiście część z Matką Rodzin, reszta albo się właśnie remontuje albo czeka na remont. Dobijający jest dla mnie widok wyskrobanych w tynku paluchami albo kluczami napisów w stylu TU BYŁEM. Albo NIUNIA 2009 :* Zastanawiam się, czy ktoś kto robi coś takiego ma deficyty w korze mózgowej czy po prostu taki tupet. 
Można też trafić na zakątki całkiem ładne...
Na wzgórzu które widać ze schodów Bazyliki znajduje się czternaście bram ze stacjami Drogi Krzyżowej. Dostanie się na sam szczyt wymaga pokonania liczby schodów liczonej, jak mniemam, w okolicach kilku setek. Po zejściu ze schodów w prawo, na bok dojść można do mniejszych, zaniedbanych stacji.
Rzut oka na Bazylikę z przeciwległego wzgórza
Wambierzyce są ciekawym miasteczkiem, przystosowanym raczej dla pielgrzymów - choć nawet nie mam pojęcia czy jest tam jakieś miejsce w którym można się posilić...Ogólnie życie toczy się tam, poza Bazyliką, swoim rytmem. My na przykład trafiliśmy na dostawę węgla.
...i na pranie, rajdowanie i w tle - dalej węgla wrzucanie
Brama wjazdowa - tu od strony miasteczka
Sklep sklepem, ale budynek to niczego sobie.
I obiekt handlowy przy Bazylice


4 komentarze:

  1. Oooo ,byłem tam kiedyś na wycieczce szkolnej ... stare dobre czasy :)) Pamiętam te papiery ,bazylikę i chyba była ładna w środku (?). A obok była chyba kaplica czaszki? Czy coś w tym stylu. W środku cała wyłożona ludzkimi czaszkami i kostkami.
    A tam przy drodze krzyżowej nie było jakiegoś kościoła starego? Pamiętam ,że było zamknięte ,a schodów było chyba 35 na znak lat Chrystusa ... czy coś!
    Sorry jeśli coś pokićkałem ,dawno to było! Podstawówa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaplica Czaszek troszkę dalej, ale w tych okolicach ;) Też byłam.
      Przy Drodze Krzyżowej Kościoła nie zanotowałam, ale chodzi jak sądzę o tą mniejszą??
      I tak sporo pamiętasz :P

      Usuń
  2. Dawno w tych stronach mnie nie było. A jakie miescowości znalazły uznanie jury i weszły do TOP 3? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Polanica
      2. Kudowa
      3. Duszniki

      :D Właśnie tak wygląda top Fri :D

      Usuń