Pierwsza myśl: rozwinąć pojęcie Mapa Smaków. Pomyślałam, że fajnie byłoby napisać o miejscach w których coś jadłam, piłam kawę, mam sprawdzone - tak, żeby ktoś kto może odwiedza mojego bloga kiedyś tam zajrzał i mógł podzielić się ze mną doświadczeniami. Mapę Smaków można zatem uznać za pewien rodzaj cyklu, który będzie się tutaj pojawiał w rozmaitych odstępach czasowych...czasem zaniknie, a w okresach gorących podróży będzie rozwijał się na nowo ;)
Druga myśl: Niewierny Tomasz! Każdy z nas chyba zna ten związek frazeologiczny ;) W Krakowie Tomasz uległ "zzaułkowaniu" i zaszył się gdzieś między Floriańską a św. Jana - na zakręcie. Mieszczą się tam trzy knajpki, a właściwie Cafe Camelot - z akcentem artystycznym w postaci kabaretu Loch Camelot, Cherubino - o którym być może napiszę następnym razem ;) i Dym - knajpa, która niewątpliwie wiedzie prym w rankingu na najbardziej zadymione miejsce w Krakowie.
Camelot jest lokalem o wyjątkowym wystroju (jeśli zasiądziemy wewnątrz) natomiast stwarza niezwykłe możliwości obserwacyjne - jeśli zdecydujemy się usiąść w ogródku przed lokalem. Zasadniczo Camelot posiada dwa ogródki - do jednego wchodzi się przez bramę lub lokal, drugi to ten widziany od ul. św. Jana. Ja dzisiaj klapnęłam sobie w tym stwarzającym luksusowe warunki lustracyjne, z widokiem na kino Ars. Dostałam do rąk kartę, której okładkę stanowiło komunijne zdjęcie dwójki dzieci z pieczątką Zakładu Fotograficznego ;) A w środku znalazłam takie właśnie kwiatki jak ta pin-up girl z reklamy Coca-Coli.
Po kilku godzinach biegania po mieście marzyłam tylko o czymś, co będzie mokre i zimne, i pozwoli mi skutecznie ugasić pragnienie. Zdecydowałam się po prostu na Nestea (cóż za mało poszerzający horyzonty kulinarne wybór) a dostałam takie cudo ;) W szklance znalazłam arbuza, grapefruita, cytrynę i listki mięty.
Dziś towarzyszyła mi Mama, która zamówiła Cappuccino. Dostała do niego bonus w postaci [znienawidzonego przez Nią notabene] korzennego ciasteczka. Z ciasteczkiem rozprawiłam się ja, kawa ponoć była nie tylko piękna ale i pyszna ;) Nie decydowałyśmy się na nic do jedzenia...głównie z tego powodu, że wcześniej odwiedziłyśmy inne miejsce na naszej Mapie Smaków. O tym następnym razem. Albo jeszcze następnym?
Ogółem...na pewno tu wrócę. Nie tylko ze względu na spokój, którego brak w piwnych ogródkach przy Rynku Głównym. Następnym razem przetestuję jednak nie tylko zimne napoje - wrócę na obiad ;)
Cafe Camelot
ul. Św. Tomasza 17
31-022 Kraków
ja tam przychodzę na białą czekoladę na gorąco, która jest wprost rewelacyjna i gorąco Ci ją polecam przy kolejnej wizycie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Arven, my lubimy Cherubino i ich makarony ;) ale skoro polecacie to miejsce to juz sobie je zanotujemy, zeby sprawdzic przy najblizszej wizycie :) ostatnio zaczelismy kierowac sie opiniami znajomych w wyborze knajp, mimo dostepnosci gastronautow. Jakos bardziej ufamy ludziom, ktorzy tez gotuja, a nie tylko jedza :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia z wawy!
ps a jak juz bedziecie tutaj, to polecamy Wam Cafe Baobab z jedzeniem senegalskim - wysmienite i oryginalne.
Zaczynam podejrzewać, że często się spotykamy:) Opisujesz miejsca bliskie mojemu sercu. No i wspaniałe fotografie!
OdpowiedzUsuńTeż się zabieram do opisania Krakowa w ramach przewodnika kulinarnego, ale jakoś się od kilku miesięcy zabrać nie mogę:( kto wie, może kilka Twoich wpisów mnie zmotywuje i też się czymś z Wami podzielę:)
Byłąm tam
OdpowiedzUsuńI bardzo mi się podobało.
Ale nie ten ogródek na zewnątrz - jak dla mnie za bardzo zatłoczony.
Ale drugi. Z tyłu restauracji. Na dziedzińcu.Gdzie jest baardzo zielono. Cicho. Kilka stolików.
Pozdrawiam:)
ps. piękne zdjęcia! Mi się nie udało zrobić, byliśmy wieczorem i tylko flesh wchodził w grę.
@Paula, jak tylko się nieco ochłodzi mam zamiar ją wypróbować!
OdpowiedzUsuń@m+a, wybieram się do Cherubino przy najbliższej okazji - właśnie na makaron. Jesteście kolejnymi osobami, które mi polecają to miejsce i wychodzę z założenia, że o czymś to musi świadczyć!
@pies_pianista, zachęcam! To przede wszystkim świetna zabawa ;)
@Atria, widziałam ten ogródek - jest rewelacyjny, jeśli ktoś ma ochotę po prostu usiąść z książką i zapomnieć, że jest w centrum miasta...
hehe, ja to miejsce "odkryłam" podczas przed-przedostatniej wizyty, obiecałam sobie, że kiedyś tam wejdę [wtedy nie miałam czasu], tylko nie mogłam znaleźć tego miejsca następnym razem gdy byłam w Krakowie. Teraz adres już mam. Włączę sobie gps i dotrę. Ja bez gps-u się gubię ;)
OdpowiedzUsuńPiękny punkt na mapie. Klimatyczny i smacznie tam:)
OdpowiedzUsuń